Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=100084823056532)

Sugerowali mi niektórzy czytelnicy, że zbyt mocno się rozczulam nad niektórymi kwestiami. Ściślej – zbyt rozwlekle jak na potrzeby i możliwości facebooka. Ok. To tym razem spróbuję krócej (jak na moje zapędy). Zamiast zwykłego felietonu swoiste „streszczenie”.

Świeży i gorący news. Poznań, mimo zaproszenia do rozgrywek, nie weźmie udziału w batalii o ekstarlipę w sezonie 2024. Przynajmniej na dziś. Dlaczego? Bo zły, niedobry i nieczuły Prezydent Poznania nie zamierza w trybie ekspresowym wybudować na Golęcinie oświetlenia. W tym roku Wielkopolanie wystąpili wyłącznie dzięki uprzejmości żużlowych władz. Sportowo się nie utrzymali. Dostali szansę na drugie życie, a tu ten wstrętny Rajca nie zamierza zafundować światełek. Ot zagwozdka. Skorpiony postanowiły tedy iść na wojnę z Magistratem przez próbę szantażu (pod groźbą zwinięcia zabawek) i podyktowanie niezmiernie krótkiego terminu złożenia przez miasto Poznań jednoznacznej deklaracji. No tak to oni wiele nie ugrają. Moim skromnym zdaniem. Na wiarygodności takoż nie zyskują. Próby stawiania pod murem zazwyczaj niczego dobrego nie wnosiły, tym bardziej gdy owym stawiającym był de facto petent. I jeszcze tak nieśmiało dopytam – Przez cały miniony sezon trwały bezowocne jak rozumiem, pertraktacje, czy też „przypomniało się” w klubie o LED-ach, gdy manna spadła z nieba? Tego nie wiem, ale chętnie się dowiem.

Media zdominował w tych dniach Bartek Zmarzlik i jego przygody w Vojens. Z tym „pomylonym” kevlarem jakoś nie wierzę w przypadek, acz go nie wykluczam. Powód? Bartosz po Vojens wracał na ligę, a nie dodatkowy finał IMP. A ligowym to ów strój nie był. Po cóż więc go ze sobą taszczył pół świata? No chyba, że przez pomyłkę. Mierzi mnie przy tym narracja większości mediów. Dodam zrazu – rodzimych. Wszystko pod hasłem: „Biedny, pokrzywdzony męczennik. Z Polakami nikt się nie liczy”. Trąci syndromem sztokholmskim na kilometr. Gdyby rzecz dotyczyła Holdera bądź Lindgrena odbiór byłby jednoznaczny: „Dura lex sed lex”. A czy owo „lex” sprawiedliwe i adekwatne do przewiny, to już temat na odrębne wypracowanie. Tradycyjnie jednak budzimy się, gdy mleko już rozlane. Że jury mogło a nie musiało? Prawda. Że Szwed szefem onego jury, a inny reprezentant Trzech Koron największym rywalem Bartka? Prawda. Że marynarki same sobie strzelają w kolano, lamentując iż w FIM nie mają nic do powiedzenia? Takoż brutalna i nie przynosząca chluby prawda. Ale karami za rzekomy brak szkolenia sypnęli ostatnim szkolącym w Polsce jak z rogu obfitości. Tacy mocni i stanowczy. Szkoda, że wyłącznie wtedy kiedy (nie)trzeba.

Weekend w ogóle był nerwowy i stresujący, acz nie zawsze kończył się dramatem i narodową żałobą. O mały figiel, a nie byłoby trójki Polaków na podium SGP2. Cierniak nie wytrzymał. Ludzka rzecz. Tyle, że w najgorszym momencie. Kowalski za bardzo chciał, a wówczas efekty zaskakują, choć w sposób dalece odbiegający od planowanego. Tak też się ziściło. Na tych wszystkich zawirowaniach i turbulencjach skorzystał na szczęście trzeci orzeł w stawce – Ratajczak. I tak też koniec zwieńczył dzieło. Nadal możemy uważać się za raki na bezrybiu, choć okoliczności przyrody tym razem ociupinę podniosły ciśnienie w kilku boksach.

W Lublinie już otwierali szampany po meczu z przetrzebionym WTS. Ja bym się jeszcze odrobinę wstrzymał. Na rewanż gospodarze spróbują wsadzić na motocykl Taia i jeśli tenże udźwignie, to może się skończyć na dwa uda. Uda się, albo i nie uda. Zmarzlik kręci dobre, acz już dawno nie wybitne rezultaty, a to pomimo, nie zaś dzięki okropnie wolnym furmankom. Holder z Lindgrenem pozostają nieobliczalni. Hampelowi można „pomóc” w zawaleniu meczu odpowiednim torem. Z kolei Kuberę dopadł wyraźny regres formy. Języczkiem u wagi mogą więc być juniorzy. I tu specjalnie nie byłbym zaskoczony, gdyby we Wrocławiu role się odwróciły. Cierniak pospołu z Bańborem punkt z urzędu na sobie, zaś Kowalski&Małkiewicz powtórka z półfinału. O ile ten drugi wystąpi po upadku w MMPPK. Moim skromnym zdaniem nic nie zostało rozstrzygnięte, acz przyznaję, więcej obiektywnych choć wciąż tylko poszlak wskazuje Motor. Nie takie cuda jednakowoż fizjologowie wyśnili. Przy tej okazji mamy kolejny po SGP lament regulaminowy, tym razem w krajowym wydaniu. Oto „ZZ” tylko za najlepszego w drużynie. No i? Ja tego nie wymyśliłem, a sami prezesi milcząco przyklepali. To o co i do kogo teraz pretensje? Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia. Przeżytych kształtów żaden cud nie wróci do istnienia. To za poetą. Młodzież może nie kumać.

Pięknie pożegnał się z rodzimą Bydgoszczą Wiktor Przyjemski. Wzruszająco. Ma chłopak klasę. Były łzy, podziękowania i zapewne z tyłu głowy obawa przed nowym, nieznanym światem. A zaplecze wygra Falubaz. Mimo starań Tungate i zjazdu formy Buczka. Poradzą sobie z Rybnikiem. Tym bardziej, że Ślązakom nie pilno w tym roku klasę wyżej. Wiedzą już z czym to się je.

W Częstochowie wojowali juniorzy. W parach. Teoretycznie. To zanikająca sztuka. Raczej każdy sobie tylko oczka liczą zbiorczo. Tamże lubelacy potwierdzili supremację. Bańbor śmiga jak marzenie. Oby nie do pierwszego remontu silnika. Wiele razy tak bywało. Potem Gorzów i drugi z ukaranych za brak szkolenia – Ostrów. Ci ostatni po wygranej Szostaka z Pludrą w dodatku. Coś nie ma farta w tym sezonie grudziądzki Kacper pochodzenia Wielkopolskiego do krążków. Tu czwarty, tam piąty. Tu po barażu, tam bez. Szkoda, bo dossier na koniec przygody z młodzieżówką mogło spuchnąć, a tu posucha. A tak swoją ścieżką, to fajne te kary za brak pracy z młodzieżą. Mnie się „podoba”. Brawo marynarki.

Sezon gaśnie. Jeszcze tylko rozstrzygnąć DMP i SGP. Zatem pozwólcie na marginesie. Kto zdaniem PZM zawalił krośnieński finał IMP w kwestii toru? Bo przegapiłem. Kogoś „nagrodzono”? Może personalnie wskazany reprezentant PZM, czytaj Organizatora? A może enigmatyczny pośrednik-organizator(?) Speedway Event? No bo przecież nie Bogu ducha winni gospodarze obiektu w mieście szkła. To, przypominam, nie była ich impreza. No i zdało by się słówko wyjaśnienia a propos rzeczonego pośrednika. On płacił PZM? PZM płacił jemu? W jakim trybie został wyłoniony i po co? Nadal czekam, a zima blisko, to się od czasu do czasu przypomnę.

fot. ilustracyjne – publiczny fb