Mija już szósty dzień października a z PZM nie ma żadnej informacji w sprawie startów w polskiej lidze w przyszłym sezonie zawodników mających polskie obywatelstwo a pochodzenia rosyjskiego. Pisaliśmy już wielokrotnie, iż zawodnik posiadający polskie obywatelstwo ma pełnię praw w Polsce jak rodowici mieszkańcy naszego kraju.
Przypomnijmy. Artrem Łaguta chciał przystąpić do egzaminu na licencje „Ż” jako Polak. Odmówiono mu. W lipcu Łaguta pozwał PZM do sądu. Oskarża związek o dyskryminację i łamanie konstytucji. Władze związku tłumaczyły, że zawodnicy z Rosji, którzy otrzymali w przeszłości polskie obywatelstwo, złożyli wniosek o podejście do egzaminu na licencję „Ż” dopiero po informacji, że będą zawieszeni. Innymi słowy – zdaniem związku zawodnicy zrobili to wyłącznie z pobudek finansowych, a nie chęci startowania pod polską flagą. Zrobili więc to za późno. Jak widać najważniejszym kryterium dla naszej centrali był czas, a nie fakt posiadania obywatelstwa. Tylko PZM nie zauważył faktu, iż obywatele polscy mają zawsze pełnie praw w Polsce – bez względu na pobudki jakimi kierują się do działania. To jest konsekwencja przyznania Rosjanom obywatelstwa polskiego. Wszyscy są równi wobec prawa i konstytucji.
Pierwotnie władze polskiego żużla dały sobie czas do połowy września i w tym czasie miały podjąć ostateczną decyzję dotyczącą startów w przyszłym sezonie żużlowców mających podwójne obywatelstwo – polskie i rosyjskie. Koniec końców prezes PZM Michał Sikora zapowiedział, że ostateczna decyzja w sprawie rosyjskich żużlowców zapadnie po prezydium zarządu, które zaplanowano na końcówkę września. Mija pierwszy tydzień października, sprawa zaczyna się coraz bardziej komplikować, a przyszłość Rosjan (zwłaszcza tych z polskim obywatelstwem) w polskich ligach wciąż nie jest znana. Czasu jest coraz mniej, bo okres transferowy oficjalnie rozpoczyna się 1 listopada i do tego czasu kluby muszą wiedzieć, czy mogą kontraktować tych zawodników.
Zachowanie żużlowych władz nie wygląda profesjonalnie. Mamy najlepszą na świecie ligę speedwaya, a wiążące – jeszcze do niedawna łatwe – decyzje ze strony żużlowej centrali jeszcze nie zapadły.
W lecie niekonstytucyjność zakazu startów Rosjan z polskim obywatelstwem zarzucił PZM nie tylko Łaguta, ale nawet minister sportu Kamil Bortniczuk.
Po reakcji ministra władze PZM zamówiły opinię prawną, gdyż zaczął tam dominować pogląd o konieczności sprawdzenia zastosowanych rozwiązań pod kątem zgodności z prawem.
Prezes Sikora powiedział wówczas: Wokół tej sprawy narosło wiele mitów, dlatego chciałbym zapewnić, że żadna decyzja nie została jeszcze podjęta. Faktem jest, że w ostatnim czasie postanowiliśmy przekazać tę sprawę do sprawdzenia naszym prawnikom. Nie potrafię jednak ocenić, jakimi wnioskami zakończy się ta analiza, bo sprawa jest bardzo skomplikowana.
Ostateczną decyzję w tej sprawie będziemy mogli przedstawić najprawdopodobniej dopiero po wrześniowym Prezydium Zarządu PZM, które odbędzie się pod koniec września. Zapewniam jednak, że nawet jeśli zawodnicy mieliby wrócić do rozgrywek ligowych w przyszłym roku, to wykluczone jest, by w międzynarodowych zawodach reprezentowali Polskę. To zupełnie nie jest brane pod uwagę, podobnie jak na odwieszenie innych Rosjan – zakończył prezes PZM.
Przypomnijmy, iż są to już kolejne opinie prawne jakie wykonywane są dla PZM. Opinie takie kosztują. Wcześniej, po wprowadzeniu zakazu startów dla żużlowców polskich pochodzenia rosyjskiego powoływano się na opinie prawne popierające zakaz startów tych zawodników w Polsce.
Przypomnijmy wypowiedź prezesa Sikory, po tym jak Artem Łaguta oddał sprawę do sądu:
Od początku byłem przekonany, że sprawa skończy się w sądzie i przypuszczam, że faktycznie dopiero w tej instytucji rozstrzygnie się ten spór. Na rozwój wydarzeń czekam jednak z zupełnym spokojem, bo PZM ma bardzo dobrych prawników, a nie wydaje mi się, by sądy były zdeterminowane, by „ratować” jednego Rosjanina, który nagle poczuł się Polakiem. Jeszcze rok temu Artiom Łaguta z dumą reprezentował Rosję i wprost mówił, że nie zamierza startować jako Polak.
Innego zdania jest minister Bortniczuk:
Moim zdaniem PZM w tej sprawie postąpił niezgodnie z prawem, przynajmniej w kwestii tych żużlowców z Rosji, którzy mają polskie obywatelstwo. Nie wyobrażam sobie, jak można ograniczać prawa obywatela Polski, który tu mieszka, tu płaci podatki, tylko dlatego, że ma drugi paszport. A już tym bardziej że w jednym przypadku doszło do zawieszenia rosyjskiego żużlowca przez tamtejszą federację. Jeżeli ktoś poniósł w Rosji karę za to, że skrytykował Putina, a my jednocześnie go karzemy w Polsce za to, że jest Rosjaninem, to coś jest nie tak
Prezes Sikora powiedział wówczas również:
Rosjanie walczą o siebie i możliwość pracy w Polsce. Takie postępowanie nie może jednak zmienić stanowiska PZM. Argumentów za niedopuszczeniem tych zawodników do jazdy jako Polaków jest naprawdę sporo. Pamiętamy, że oni też mieli wybór i mogli się zdecydować wcześniej. Przytoczę choćby przykład Gleba Czugunowa, który otrzymał polski paszport i błyskawicznie zdecydował się na jazdę jako Polak, a chwilę później przyjął powołanie do reprezentacji Polski. O tej sytuacji także słyszałem różne opinie, ale moim zdaniem skoro przyjęliśmy go do kadry, to nie możemy nagle uznać, że od teraz jest jednak Rosjaninem.
Na razie dyskwalifikacja jest bezterminowa, bo nie ma żadnego scenariusza, a tym bardziej konkretnej daty, czy wydarzenia, po którym automatycznie zgodzimy się odwiesić rosyjskich zawodników.
Miejmy nadzieję, że PZM szybko podejmie decyzję odnośnie przyszłości – w polskiej lidze – zawodników z podwójnym obywatelstwem (rosyjskim i polskim) zgodną z literą prawa.
Na wiążące decyzje czekają nie tylko główni zainteresowani, ale także ich kluby. W tym gronie znajduje się m.in. Betard Sparta. Łaguta był ważnym ogniwem wrocławskiego zespołu, który w ubiegłym roku sięgnął po drużynowe mistrzostwo Polski. Bez zawieszonego 31-latka drużyna prowadzona przez Dariusza Śledzia straciła sporo na swojej sile i zakończyła sezon 2022 na piątym miejscu w tabeli PGE Ekstraligi.
Z kolei na powrót Emila Sayfutdinowa czekają w Toruniu. Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej KS Toruń, w rozmowie z serwisem nowosci.com.pl przyznaje: Jego brak (Sayfutdinowa) byłby olbrzymią niekonsekwencją. Nie mówmy już nawet o światowym tenisie i innych dyscyplinach, w których Rosjanie w jakiejś formie mogą występować. U nas chodzi o trzech chłopaków, w tym Emila, którzy mają polskie obywatelstwa i są Polakami.
Krużyński zakończył optymistycznie: Wierzymy i jesteśmy pewni, że Emil będzie częścią naszej drużyny. W oparciu o to mogliśmy budować całą koncepcję naszego składu. Chciałbym uspokoić kibiców – jesteśmy przekonani, że w przyszłym sezonie będziemy mieli w składzie Emila Sayfutdinowa jako jednego z liderów.