Sensacyjną wiadomość dotyczącą władz światowego żużla opublikowano na portalu przegladsportowy.onet.pl. Szefem podległej FIM, Komisji Torowej (decydującej o światowym żuzlu) jest były przeciętny żużlowiec Włoch Armando Castagna. Nie od dziś wiadomo, iż nie darzy on Polaków szczególną sympatią. Mimo bezsprzecznych faktów świadczących o tym, iż to głównie Polacy ciągną wózek z napisem „światowy żużel” Włoch zdaje się tego nie zauważać. Działania Castagny SA mocna krytykowane w naszym kraju.
Włoch niedawno piał z zachwytu nad tym, że do kalendarza rozgrywek w 2024 roku powrócił SON. A przecież wszyscy fachowcy tegoroczny finał Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu uznali za imprezę świetną i wspaniała promocję speedwaya. Świadczą o tym choćby wyniki ostatniego finału DPŚ. Różnica między pierwszą a czwartą drużyną wynosiła tylko 6 punktów. Drużyny z poszczególnych miejsc miały o dwa punkty mniej od poprzednika.
Wcześniej Castagna wywołał skandal gdy przed rokiem powołał grupę ekspertów przy Komisji Torowej, w której nie znalazł się żaden Polak. Są tam np. przedstawiciele egzotycznych żużlowo krajów. W samej Komisji Torowej jest natomiast dwóch Polaków. To Piotr Szymański (jednocześnie szef europejskiego żużla) i Wojciech Stępniewski (szef Ekstraligi Żużlowej – najlepszej ligi żużlowej świata).
Swoje przemyślenia na temat szefa Komisji Torowej FIM ma Andrzej Witkowski, były prezes PZM i jednocześnie honorowy jej prezes a także honorowy wiceprezydent FIM:
Polak na czele światowego żużla? Od wielu lat jest z tym problem, który wynika z zupełnie czegoś innego. Szef światowego żużla to nie jest funkcja etatowa, a jedną trzecią roku jest się poza domem. I to jest naprawdę problem, że nie ma chętnych, aby ją piastować. Liczby mówią wszystko. Szef żużla musi być na wszystkich rundach Grand Prix, finałach IMŚ na długim torze i na lodzie oraz finałach rywalizacji drużynowej. Wielu w przeszłości, jak na przykład Renzo Giannini rezygnowało właśnie przez natłok obowiązków i swoje sprawy zawodowe. Myślę, że FIM powinien przemyśleć sprawę i powołać na to stanowisko zawodowca. Wtedy zapewne pojawiliby się chętni i być może wśród nich Polak. Do tego jeszcze trzeba znać perfekt język angielski, a z tym w naszym środowisku jest różnie.
Ponadto Witkowski zauważa jeszcze jedną rzecz o której mówi głośno:
Mówię „tak” dla Polaka na czele światowego żużla, ale to trzeba wszystko przemyśleć i jak mówiłem potrzeba zmian strukturalnychi.
Natomiast ja bym widział zmianę na innym kierunku i to już w tym momencie. Promotor Grand Prix, a więc firma Discovery musi mieć partnera i to jest kwestia osoby z Polski. Ja widziałbym tu szefa Ekstraligi Żużlowej Wojciecha Stępniewskiego. To on powinien być głównym partnerem dla promotora Grand Prix, a nie szef żużla Armando Castagna. W tym wypadku Castagna powinien być na trzeci miejscu.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl