Brady Kurtz ma przed sobą jeden z najważniejszych sezonów w swojej karierze. Australijski żużlowiec wraca do PGE Ekstraligi w barwach Betard Sparty Wrocław i jednocześnie debiutuje w cyklu Grand Prix. W rozmowie z portalempo-bandzie.com.pl podzielił się swoimi odczuciami na temat transferu, oczekiwań na sezon 2025 i rywalizacji na najwyższym poziomie.

Gotowość na nowe wyzwania

Dla Brady’ego Kurtza nadchodzący rok zapowiada się wyjątkowo intensywnie. Jak sam przyznaje, czuje się dobrze przygotowany do czekającej go rywalizacji.

„W zeszłym roku osiągałem dobre wyniki. Do tego fajnie poszły mi indywidualne mistrzostwa Australii. Jest zatem sporo pozytywów. Niedawno byliśmy na obozie i testach sprzętowych we Francji z Betard Spartą Wrocław. To były naprawdę dobre dni. Mam już za sobą też jazdy we Wrocławiu. Czuję się gotowy.”

Australijczyk już na początku sezonu pokazał świetną formę, triumfując w Memoriale Petera Cravena. Jak jednak sam przyznaje, nie odczuł specjalnie przerwy między sezonami:

„Sporo jeździłem, miałem przecież w styczniu mistrzostwa Australii. To było nie tak dawno. Szło mi dobrze i cały czas się czuję tak, jak w tym świetnym 2024 roku.”

Przenosiny do Wrocławia i pierwsze wrażenia

Wrocławski tor szybko przypadł mu do gustu. Jak mówi Kurtz, czuje się na Stadionie Olimpijskim jak w domu:

„Naprawdę jest dobrze. Co prawda, to były póki co tylko dwa dni, ale bardzo mi się podoba bycie tam „u siebie”. Jazda na tym obiekcie daje dużą radość. Póki co, mogę mówić tylko o plusach. Wszystko w klubie mi się podoba. Bardzo się cieszę, że mogę być częścią Betard Sparty Wrocław.”

Dużo mówiło się o jego transferze z Rybnika do Wrocławia i negocjacjach z prezesem Andrzejem Rusko. Czy rzeczywiście były trudne? Kurtz rozwiewa wątpliwości:

„Nie określiłbym ich jako trudne. Spotkaliśmy się w biurze Andrzeja, porozmawialiśmy o wielu tematach, omówiliśmy wszystko dokładnie i uścisnęliśmy sobie dłonie. Tak to się potoczyło. Proste i łatwe negocjacje. Każdy wiedział, czego chciał. Wszystko, co zaproponował prezes, mi odpowiadało. Bardzo szybko zobaczyłem, jak prezes do wszystkiego podchodzi profesjonalnie. Jest dokładnie tak, jak to powinno wyglądać w klubie sportowym. Jestem naprawdę szczęśliwy, że teraz to mój klub.”

Przyjaźń z Danem Bewleyem

Jednym z dodatkowych atutów przenosin do Sparty jest dla Kurtza możliwość jazdy w jednej drużynie z przyjacielem, Danem Bewleyem:

„Właściwie to nie. Poszliśmy jednak na golfa dzień po tym, jak uzgodniłem wszystko z prezesem Rusko. Powiedziałem Danowi, że ja też będę w klubie i chyba się ucieszył. Jestem pewien, że to będzie dla nas dobry sezon. Czuję też, że na plus dla Sparty będzie to, że jesteśmy razem w dwóch klubach.”

Cel jest tylko jeden – złoty medal

Wrocławski klub ma jeden jasno określony cel – zdobycie mistrzostwa Polski. Czy Kurtz podchodzi do sezonu z takim samym nastawieniem?

„Mogę odpowiedzieć tak, że ja jestem niepokonany w PGE Ekstralidze. Mam same złote medale.”

Kiedy przypomniano mu, że swoje złote medale zdobywał z Unią Leszno, a Sparta od lat czeka na tytuł, odparł:

„Mam nadzieję, że po tym sezonie dalej będę mógł mówić, że mam tylko złote medale PGE Ekstraligi.”

A kto będzie największym rywalem w walce o mistrzostwo? Kurtz nie ma wątpliwości:

„Lublin. Oni zdobywają złoto od trzech lat, nie zmienili zespołu. Są mocni i na pewno też będą to pokazywać w tym roku. Wiem jednak, że Sparta wzięła mnie, abyśmy zdobyli złoto. Bardzo mocno wierzę w to, że nie zawiodę.”

Indywidualne cele i debiut w Grand Prix

Kurtz nie wyznacza sobie konkretnych liczb, jeśli chodzi o średnią biegową w PGE Ekstralidze:

„Hmm… Chciałbym wygrać każdy wyścig i mieć średnią 3,0. Nie wyznaczam sobie jakiegoś konkretnego celu. Będę podchodził do każdego kolejnego meczu z myślą, że chcę wygrać w nim wszystko, co jest możliwe.”

Jeszcze większą niewiadomą jest dla niego cykl Grand Prix, w którym zadebiutuje:

„Grand Prix to dla mnie zupełnie nieznany teren. Nigdy wcześniej nie byłem w cyklu. Chcę się cieszyć tym rokiem i myślę, że takie podejście mi pomoże. Czuję się dobrze w otoczeniu, które zbudowałem wokół siebie. Zauważyłem też, że kiedy jestem odpowiednio zrelaksowany, dobrze się ścigam. Nie stawiam więc sobie zbyt wysokich celów. Wiem, że jestem wystarczająco dobry, aby być w czołówce. Mam dobry sprzęt i team. Tylko ode mnie zależy reszta.”

Mimo debiutu, czuje się pewnie na wielu torach z kalendarza GP:

„Właściwie to cztery, bo jest jeszcze Malilla. Jeździłem tam przez wiele lat w lidze szwedzkiej. Torami w Grand Prix w ogóle się nie przejmuję, bo pasują do mojego stylu. Idzie mi dobrze w Anglii na różnych torach. Znam je dobrze, może poza Rygą. Nie mogę się doczekać Grand Prix z moim udziałem.”

Brady Kurtz jest gotowy na jedno z największych wyzwań w swojej karierze. Zarówno Betard Sparta Wrocław, jak i Grand Prix będą dla niego nowym doświadczeniem, ale Australijczyk nie ukrywa, że liczy na sukces. Czy faktycznie uda mu się zdobyć mistrzostwo Polski i zamieszać w czołówce cyklu GP? Odpowiedzi poznamy w nadchodzącym sezonie.