Niedawno we Wrocławiu odbył się turniej par z okazji 25-lecia początku kariery Michała Szmaja i Witolda Strzelca. Jubilaci okazali się bardzo wymagający dla przeciwników i turniej wygrali. Przed zawodami zamienili kilka słów z redakcją Szarży Wrocław.
Zapraszamy na speedrowerowe wspominki Michała Szmaja i Witka Strzelca, zawodników, którzy swoje kariery rozpoczynali 25 lat temu w TMSM Sparcie Wrocław.
Redakcja: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda ze speedrowerem?
Michał Szmaj: Od najmłodszych lat interesowałem się żużlem, duża w tym zasługa mojego taty bo to on we mnie zaczepił w latach młodzieńczych miłość do tego sportu. Któregoś dnia, było to chyba jakoś we wrześniu w 1996 roku podczas jednej z wycieczek rowerowych do parku południowego, zobaczyłem chłopaka który jeździł na „dziwnym” rowerze, był ubrany w kolorowe ciuchy i co najważniejsze jeździł w kółko. Tym chłopakiem okazał się Marcin Szymański do dziś jeżdżący zawodnik. To on powiedział mi o tym sporcie i dzięki niemu dowiedziałem się , ze mogę być „żużlowcem” ale bez motocykla. (uśmiech)
Witold Strzelec: Moja przygoda ze speedrowerem zaczęła się chyba tak jak 99% przygód w latach dziewięćdziesiątych, czyli od ścigania na podwórku. Na pierwszy „profesjonalny” trening zaprowadził mnie mój Ojciec, ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia skąd wiedział o drużynie.
R: Czy pamiętasz swoje pierwsze zawody?
Michał Szmaj: Pierwsze zawody to były w parku Południowym z okazji Święta Niepodległości w 1996 roku. Niestety nie mam wyników tego turnieju, ale pamiętam, że podczas tych zawodów startowali tacy zawodnicy jak jedna z legend wrocławskiego speedrowera Łukasz Nowacki oraz do dziś jeżdżący, tegoroczny kapitan Szarży Wrocław Dariusz Pilas, oraz wspomniany wyżej Marcin Szymański. Na poważny start przyszła pora w roku 1997, a dokładnie 17 kwietnia, gdy pojechałem na swoje pierwsze zawody ogólnopolskie do Świętochłowic.
Witold Strzelec: Ja właśnie pamiętam te ligowe, był to wyjazd do Świętochłowic na mecz z tamtejszą Skałką.
R: Wymień kilku zawodników z którymi miałeś okazję rywalizować w latach ’90, ale również rywalizujecie obecne.
Michał Szmaj: Nie wiem czy wszystkich zawodników będę potrafił wymienić, ale na pewno kilku ich jest z którymi rywalizowałem w latach ’90, a obecnie nadal spotykamy się pod taśma i kręcimy w lewo. Daniel Kubiak, Tomasz Włodarczyk, Tomasz Szwajorek, Sławomir Pawliczek, Marcin Szymański, Paweł Kozłowski ,Łukasz Kokot, Radosław Sieradzki.
Witold Strzelec: Ciężko może mówić teraz o rywalizacji ze względu na różnicę poziomów, ale na pewno z tych początków należy wymienić Łukasza Nowackiego, Marcina Szymańskiego czy Pawła Kozłowskiego natomiast trochę później miałem okazję stawać pod taśmą z Pawłem Kokotem, Arturem Bujnowskim, Krzysiem Jerysiem, Damianem Wojczyńskim, czy Marcinem Kołatą. Oczywiście to tylko kilka nazwisk, bo pomimo upływu lat bardzo wielu zawodników wciąż się ściga.
R: Z perspektywy tych 25 lat jak mocno zmienił się Twoim zdaniem speedrower?
Michał Szmaj: Speedrower kiedyś a dziś… Temat rzeka, zmienił się bardzo …ale czy na dobre?? Temat rzeka… W związku z tym, że mam już swoje lata, to przemawia przeze mnie nutka sentymentu i miło wspominam początki speedrowera, podróże pociągiem, niejednokrotnie z przesiadkami, za własne kieszonkowe. Teraz dla obecnych adeptów są to opowieści z kategorii „serio??”. Kwestia sprzętu, też uległa znaczącym zmianom. Jak zaczynałem przygodę z tym sportem, każdy z zawodników startował na popularnych składakach na takich samych przełożeniach. Obecnie taki rower do speedrowera to wydatek około kilku tysięcy złotych, więc już mniej w tym zabawy a więcej profesjonalizmu.
Witold Strzelec: Właściwie już kiedyś mówiłem, że wciąż polega na starcie i ośmiu zakrętach w lewo. Zmieniło się na pewno podejście do treningów, oprawa medialna, czy dostęp do sprzętu. Zmieniły się również tory, co wymusiło jakieś zmiany w samej jeździe, ale ogólnie rzecz ujmując sam sport nie zmienił się zbyt wiele.
R: Co ze speedrowera najmilej wspominasz?
Michał Szmaj: Najmilej wspominam znajomości które udało mi się nawiązać od mojego początku ze speedrowerem. Bardzo fajnie jest się spotkać z kolegami z dawnych lat, podczas zawodów rywalizować na torze, a po… usiąść i porozmawiać.
Witold Strzelec: Najmilej wspominam Spartę z lat 2002 – 2005. To była naprawdę fajna ekipa.
R: Speedrower dla Ciebie to …?
Michał Szmaj: Speedrower to dla mnie przede wszystkim pasja, forma aktywnego spędzania wolnego czasu i tak jak wspomniałem powyżej, możliwość spotykania się z ludźmi, których łączą te same zainteresowania.
Witold Strzelec: Speedrower dla mnie to przede wszystkim ludzie. Bardzo cenię sobie znajomości zawarte poprzez rowerki.
Fotografie z archiwum bohaterów rozmowy: