Wypadek Taia Woffindena podczas sparingu w Rzeszowie wstrząsnął całym żużlowym środowiskiem. Trzykrotny mistrz świata trafił do szpitala, a dramatyczne okoliczności zdarzenia na nowo rozpaliły dyskusję o bezpieczeństwie zawodników. Czy rzeczywiście grozi nam bojkot Ekstraligi? Głos zabrał Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia „Metanol”.
„Zawodnicy są przestraszeni”
Woffinden uderzył w dmuchaną bandę, która – zdaniem świadków – była nieprawidłowo osadzona. Obrazki z toru w Krośnie obiegły sieć, a żużlowcy zaczęli mówić jednym głosem: dość ignorowania kwestii bezpieczeństwa.
– Zawodnicy, mówiąc wprost, są przestraszeni. Kiedy zobaczyli ten wypadek, kiedy zobaczyli zachowanie bandy, właściwie wszyscy zaczęli odczuwać poczucie strachu – powiedział Cegielski w programie Kolegium Żużlowe w Canal+.
Żużlowcy domagają się przestrzegania istniejących już regulacji – w tym jednej z kluczowych: osadzania band w ziemi na minimum 10 centymetrów.
– Tego zawodnicy tylko oczekują. Nie chcą rewolucji, nie domagają się nowych band do weekendu. Ale jeśli są wytyczne o 10 cm, to żeby te bandy były na 10 cm, a nie wisiały w powietrzu – dodał Cegielski.
Sparingi odwołane. Niektóre kluby zareagowały szybko
Wśród pierwszych drużyn, które odmówiły dalszego startu w sparingach, była Fogo Unia Leszno. Do skutku nie doszedł również mecz Ostrovii z GKM-em Grudziądz.
– Zdecydowaliśmy z chłopakami, że w tym meczu nie pojedziemy – przyznał Norbert Krakowiak w rozmowie z Kurierem Ostrowskim. Klub tłumaczył absencję brakiem składu, ale zawodnicy postawili sprawę jasno: chodziło o bandy.
Podobną decyzję podjął Piotr Pawlicki z Krono-Plast Włókniarza Częstochowa, który nie wystąpił w sparingu w Bydgoszczy.
PZM reaguje, nowe wytyczne już są
Po naciskach ze strony zawodników Główna Komisja Sportu Żużlowego opublikowała nowe wytyczne. Najważniejszy punkt? Bandy muszą być osadzone w gruncie – i to nie symbolicznie, a zgodnie z przepisami. Od tej zasady nie będzie wyjątków.
– Jestem przekonany, że do weekendu wszystkie kluby przygotują się należycie. Komisarze będą wszystko kontrolować. Zawodnicy nie będą chodzić z miarką, będą mieli zaufanie. Jeśli komisarz zaakceptuje warunki toru, to znaczy, że wszystko jest w porządku – zapewnił Cegielski.
Bojkot? „To nie ten moment”
W mediach i wśród kibiców pojawiły się pytania: czy żużlowcy mogą zbojkotować ligę? Odpowiedź Cegielskiego jest jednoznaczna:
– Naprawdę, nie emocjonujmy się tym. To jest czas przygotowań. W przeddzień pierwszego meczu wszystko musi być zapięte na ostatni guzik. Nie spodziewam się żadnych problemów w weekend.
„Nie są panienkami”
Nie obyło się jednak bez głosów krytyki. Niektórzy zarzucają zawodnikom, że przesadzają, że „narzekają” albo że chodzi o pieniądze.
– Dziwią mnie takie głosy. Narzekają, bo się boją o życie. Można wiele zawodnikom zarzucić, ale jeśli chodzi o takie sytuacje, tutaj są zero-jedynkowi. I trudno oczekiwać od nich czegoś innego – podsumował Cegielski.
Przełomowy moment?
Choć temat bezpieczeństwa przewija się w dyskusjach od lat, być może właśnie teraz następuje przełom. Zawodnicy pokazali jedność i jasno określili, czego oczekują. A kibice? Oni – jak zwykle – chcą jednego: emocjonującego i bezpiecznego sezonu.