Brady Kurtz i jego decyzja o przejściu z Innpro ROW-u Rybnik do WTS Sparty Wrocław wywołała spore poruszenie w świecie żużlowym, choć sam zawodnik nie szukał sensacji, odpowiadając na pytania w ostatnim Magazynie PGE Ekstraligi. Przyznał otwarcie, że jego decyzja zapadła już wcześniej, zanim stało się jasne, że ROW awansuje do elity. Kurtz wskazał, że zaangażowanie w transfer do WTS Sparty było przemyślane, a ryzykowanie pozostania w Rybniku bez gwarancji awansu było opcją zbyt niepewną.
Decyzja ta miała swoje uzasadnienie finansowe i sportowe. Jak zaznaczył sam Kurtz, oferta z Wrocławia była dla niego „ofertą życia”. Otwiera ona przed nim możliwość nie tylko na wyższe zarobki, ale również na szerszą promocję swojego talentu. „Nie mogłem przepuścić takiej okazji” – powiedział zawodnik, podkreślając, że jego wybór był naturalnym krokiem w kierunku rozwoju kariery.
Nie wszyscy jednak podzielali jego punkt widzenia. Prezes ROW-u, Krzysztof Mrozek, do końca wierzył, że awans do PGE Ekstraligi będzie wystarczającym argumentem, aby Kurtz pozostał w drużynie. Mrozek liczył na zmianę decyzji zawodnika i był gotów negocjować nowe warunki. Jednak Kurtz, pozostając słownym, skontaktował się z prezesem Andrzejem Rusko z WTS Sparty, dotrzymując wcześniej zawartej umowy. Ten akt lojalności i konsekwencji został dobrze odebrany w środowisku żużlowym.
Wątek przenosin Brady’ego Kurtza nie obył się bez odniesień do jego australijskich korzeni. W Magazynie PGE Ekstraligi pojawiło się określenie „Kangur”, co przypomina sytuację sprzed kilku lat, kiedy to prezes WTS Sparty angażował prawnika, aby domagać się przeprosin za to sformułowanie użyte przez media wobec innego zawodnika z Australii. Miejmy nadzieję, że w tej kwestii również nastąpił postęp, a klub patrzy na tego typu sprawy z przymrużeniem oka.
Przejście Brady’ego Kurtza do WTS Sparty Wrocław to ważny moment w jego karierze. Decyzja ta pokazuje dojrzałość i odpowiedzialność zawodnika, który umiejętnie balansuje pomiędzy ambicjami sportowymi a potrzebami finansowymi. Dla Wrocławia Kurtz może okazać się cennym nabytkiem, który wzmocni drużynę w walce o najwyższe cele w PGE Ekstralidze. Z kolei dla ROW-u Rybnik jest to sygnał, że nawet awans do elity nie gwarantuje utrzymania najlepszych zawodników, co może być lekcją na przyszłość.






