Przypomnijmy fakty.

Po zakończeniu sezonu całe środowisko żużlowe obiegła wiadomość o wielomilionowym zadłużeniu Stali Gorzów. By spełnić wymogi licencyjne klub na szybko musiał zdobyć około 4 mln zł. Poprzedni prezes Gorzowian Waldemar Sadowski po upublicznieniu informacji o zadłużeniu Stali, najpierw podał się do dymisji, a później wyjechał na zagraniczne wakacje. Doprawdy jest to dowód na dbałość o klub, którym się zarządzało od 2022 roku…

Na pewno prezes Sadowski zasłynął nieeleganckim zwolnieniem z klubu przed końcem rozgrywek zasłużonego trenera Stanisława Chomskiego. Później w podobny sposób pozbyto się z drużyny Stali Szymona Woźniaka. Na pewno te wydarzenia pozostaną na długo w pamięci nie tylko kibiców, po prezesie Sadowskim.

Pałeczkę po sterniku który doprowadził Stal do ogromnego zadłużenia przejął dotychczasowy pełnomocnik Dariusz Wróbel.

Nowy prezes zasypał najpilniejszą dziurę budżetową i klub przeszedł audyt PGE Ekstraligi i uzyskał pozwolenie na start w rywalizacji o drużynowe mistrzostwo Polski na najwyższym szczeblu rozgrywek ligowych w Polsce w 2025 roku. Nowy sternik zasłynął zorganizowaniem zbiórki pieniędzy na ratowanie zadłużonego klubu, wśród kibiców. Uzbierano w ten sposób około 400 tysięcy złotych. Do Stali trafiły tez pieniądze z umowy telewizyjnej z Canal+. Pozostałą niezbędną kwotę na pokrycie zadłużenia wobec pracowników i współpracowników klubu żużlowego pokryto podobno – nie z przekazanych przez sponsorów pieniędzy – a z pożyczek od nich. Jako jeden z pierwszych klubów Stal pochwaliła się cenami karnetów na przyszły sezon. Na razie kibice w nagrodę za poświęcenie podczas ratowania swojego ukochanego klubu otrzymali najdroższe karnety w Polsce z wątpliwej jakości bonusami. Jak policzyli kibice kupno karnetu to oszczędność rzędu kilku złotych w porównaniu z nabyciem pojedynczych wejściówek na mecze żużlowe. A przecież nie na każdym spotkaniu swoich ulubieńców kibic może być obecny…

Bardzo mocno, przez cały czas od wypłynięcia na światło dzienne informacji o zadłużeniu Stali, w ratowanie klubu zaangażowany jest zarząd miasta nad Wartą. Bo znany klub, bo tradycje, bo żużel itp. Wobec wielu bolączek na co dzień trapiących mieszkańców Gorzowa, argumenty magistratu o wielomilionowych kwotach, które miały by być przekazane na ratowanie zadłużonego klubu, są mało przekonujące. Pieniądze są potrzebne na wiele pilniejszych spraw przekonują Gorzowianie.  Miasto zleciło dokładny audyt finansów Stali Gorzów.

I we wtorek 26 listopada gruchnęła niesamowita informacja o gigantycznym zadłużeniu Stali Gorzów. Otóż okazało się, że zasłużony klub żużlowy według audytu na dzień 24 października był zadłużony na ponad 13,2 mln zł, a już tydzień później, zadłużenie spółki wynosiło jedynie 12,09 mln zł. Klub informował, że „zobowiązania mają tendencję malejącą”.

Jak na klub żużlowy w polskiej lidze upubliczniona kwota, to gigantyczne zadłużenie. Jeszcze niedawno czołowe kluby PGE Ekstraligi o takich środkach na cały sezon mogły tylko pomarzyć.

Jeśli Stal mająca ponad 10 mln zł długu wystartuje w przyszłym sezonie w PGE Ekstralidze będzie to na pewno sytuacja bez precedensu. Będzie to też policzek w twarz tym uczciwym klubom, potrafiącym trzymać w ryzach swoje finanse kosztem nawet wyniku sportowego. Przecież to działacze Stali doprowadzili do tak tragicznej sytuacji finansowej klubu i tego gigantycznego zadłużenia. I na pewno nie o sam udział w PGE Ekstralidze tu chodziło – lecz o wymierny wynik jakim była walka o drużynowe mistrzostwo Polski. Dowodem – zwolnienie trenera po odpadnięciu z walki o finał ekstraligi. Działając w taki – a nie inny sposób – świadomie pogrążali Stal zadłużając klub na niespotykane dotąd wielomilionowe kwoty. Inni – jak choćby klasyczny już przypadek Unii Leszno – nie żyli ponad stan, właściwie zarządzali budżetem klubu i rywalizując zgodnie z zasadami fair play spadli do niższej klasy rozgrywek.

W Gorzowie postąpiono zupełnie inaczej. By osiągnąć sukces podeszli do sprawy w sposób: wszystkie chwyty dozwolone. A później może zostać tylko spalona ziemia. Z drugiej strony powodzenie tego chytrego, prawie doskonałego planu, sukces sportowy przysłonił by gigantyczne zadłużenie. Przecież zwycięzców się nie ocenia i nie rozlicza. Liczy się chwała jaką zasłużony klub przyniósł by dla swojego miasta. A wówczas władza w blasku złota potrafiłaby dla tej ekipy zrobić bardzo dużo (czytaj: przymknięto by oczy na zadłużenie klubu wyciągając mistrzom pomocną dłoń). Czy nie taki był plan rządzących wówczas w Stali?

Na pewno dopuszczenie zadłużonych na wiele milionów złotych Gorzowian do rozgrywek PGE Ekstraligi w 2025 roku będzie sytuacją jaka do tej pory w rozgrywkach (podobno) najlepszej ligi żużlowej świata, nie miała miejsca. Może to być gotowy scenariusz dla innych klubów, które dążąc do osiągnięcia jak najlepszego wyniku (czytaj drużynowego mistrzostwa Polski) zrobią wszystko (zadłużą klub na wiele milionów) by swój cel osiągnąć i w zasadzie nie ponieść za to żadnych konsekwencji. Spłacą z pomocą jednych bądź drugich zadłużenie wobec pracowników klubu, a także zawodników – więc o co chodzi? A że są „jakieś” inne długi? Mamy przecież plan i pomysł na ich spłatę!

Tylko jeśli w Gorzowie nie znajdą się środki na pokrycie zadłużenia, a mieszkańcy zagłosują na „nie” jeśli chodzi o ratowanie Stali z miejskich pieniędzy, to wówczas bankrutujący klub nie dojedzie w najwyższej klasie rozgrywek do końca sezonu. Jak mówili piłkarze – nie ma sianka – nie ma granka. Za „dziękuje” gwiazdy klubu na pewno nie będą jeździć. Wówczas najdroższe karnety (jak na razie) w lidze nie będą nic warte, a kibice kolejny raz będą jedynymi prawdziwymi sponsorami klubu. Kiedyś podobną sytuację przerabiano we Wrocławiu. Ale sytuacja dotyczyła koszykówki. Ówczesnemu właścicielowi drużyny, po krytyce kibiców (fanów krytykujących zarząd wypraszano z hali podczas meczów ligowych) znudziło się prowadzenie drużyny i wycofał swój zespół z rozgrywek. Ale wcześniej w nagrodę otrzymał od miasta działkę, na której miała zostać wybudowana hala treningowa. A dziś w nowym obiekcie – co się znajduje? Otóż usługi… A kibice koszykarskiej ekipy cieszyli się z posiadania (po wycofaniu drużyny) bezwartościowych karnetów zakupionych na cały ligowy sezon…

Poniżej komentarz, z którym trudno się nie zgodzić, Karola Bierzyńskiego z platformy X:

Czyli w Gorzowie dalej nie wiadomo kto, co i dlaczego. Przybliżoną kwotę zadłużenia znaliśmy już przecież miesiąc temu. Podjęto desperackie kroki, ale transparentności nie ma żadnej, a przecież po to był ten audyt. W międzyczasie klub intensywnie zachęca do zakupu najdroższych karnetów w lidze, a byli prezesi brylują w mediach. Doprowadzono do kuriozalnej niegospodarności między innymi środków miejskich. Co w tej sytuacji ma być jedynym kołem ratunkowym? Kolejna dotacja miejska, tylko tym razem jeszcze większa. Stal w tym momencie przecież doskonale promuje miasto i region. Gdzieś tam, komuś tam zawieruszyło się kilkanaście baniek, ale ty kibicu nie dociekaj.

Mateusz Wróblewski na platformie X zamieścił wpis dotyczący zadłużenia Stali za najem powierzchni na stadionie:
Stal Gorzów ma zadłużenie min. za najem powierzchni na obiekcie sportowym w Gorzowie. Zadłużenie wynosi nieco ponad 400 tysięcy złotych. Zgodnie z regulaminem zadłużenie z tytułu najmu powierzchni od spółki miejskiej powinno być uregulowane. Tymczasem Stal zawarła porozumienie w sprawie spłaty zadłużenia. Zgodnie z regulaminem to powinno dyskwalifikować Stal w procesie licencyjnym.

(Znajduje się to w załączniku nr 4 do regulaminu licencyjnego. Kryteria finansowe. W kontekście Stali warto przeczytać całość, która nie jest długa.)

Panie Stępniewski – jakim cudem Stal Gorzów ma przejść pozytywnie proces licencyjny na sezon 2025? Przepisy powinny być równe dla wszystkich. W kontekście powyższego tekstu wynika, że są równi i równiejsi. A to wszystko po to by należycie promować polski żużel!