Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego ( https://www.facebook.com/photo/?fbid=122170113248263907&set=a.122096781884263907 )
Rozważania są czysto hipotetyczne. Żeby nie było. Jak najłatwiej narobić długów? Teoretycznie? Ano… ukraść. O to jednak nikogo nie posądzam. Owszem. Kwestią otwartą pozostaje „logowanie dwustopniowe”, że tak żartobliwie to nazwę. Jeśli prezes, wsio ryba, stowarzyszenia, spółki czy czegokolwiek innego, ma możliwości prawne, by zarządzać jednoosobowo, przy tym sowicie i terminowo opłaca księgowego czy Prokurenta za lojalność (czytaj – milczenie), to… dlaczego nie? Co jeszcze teoretycznie można? Ano przepłacić. Na przykład przez lata kupować części zamienne u jednego dostawcy, nie narzekając na terminy czy jakość, by nagle się rozmyślić i zacząć współpracę z konkurentem, który za to samo, tego samego producenta woła na ten przykład dwukrotnie więcej. Dzielą się pod stołem? No nie dziwota. A przynajmniej „wszyscy” gotowi tak pomyśleć. Czy to możliwe w ramach sportowych spółek akcyjnych? Skro czytam, że jeden z klubów nie płacił pracownikom (zawodnikom), nie uregulował za SGP i to pono aż za dwie edycje, jeśli nie spłacił danin publicznych wobec ZUS czy US, ba nawet za media nie potrafił regulować należności, to zaczynam się zastanawiać. Nad czym? Ano nad tym, biorąc pod wzgląd stałość pewnych przychodów sponsorsko-biletowych, że tak to ujmę – za co w ogóle płacił? No i dotacje regularnie otrzymywał. Nawet dodatkowe. Na… paradoks – promocję miasta.
Aż tak przelicytowano kontrakty? Nie sądzę. Aż tyle zarabiała załoga biura? Takoż niedorzeczne. Wziąwszy przy tym, iż audyt zewnętrzny, na ile nie byłby „obiektywny” – niczego szczegółowego nie ujawnił – nie dziwią wątpliwości. A to Radnych co to teraz stoją pod ścianą jako jedyni zdolni załatać powstałą dziurę, a to wymiaru sprawiedliwości. No i z tymi Radnymi to trochę jak ze współwinowajcami. A kto dziarsko podnosił łapę „za” nie sprawdzając niczego? Tak. Tak. Mówimy o grubych kwotach i to nie są przelewki. Jeżeli bowiem boss wykazał się niegospodarnością, a co nie daj Panie, działaniem na szkodę Firmy – musi odpokutować. Są na to paragrafy. Wszak Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy. No to chyba organy ścigania także? Może i ton tego felietony jest delikatnie „lekki” lecz sprawa zdecydowanie takową nie jest. Rajcy chcą wiedzieć skąd, kto i dlaczego, takoż na jakiej podstawie. Dziwicie się? Ja nie. Choć inaczej. Dziwię się, że dopiero teraz, kiedy im samym widmo pierdla zajaśniało przed licem. O ile doszło do przestępstwa – należy zawiadomić Prokuraturę. Jeśli zaś to splot nieodpowiedzialnych decyzji i niekompetencji bez znamion czynu zabronionego – winnych należy rozliczyć i odpowiednio „podziękować”. Paradoksalnie – najmniej klub może się obawiać o… przyznanie licencji. Naturalnie o ile uregulował w terminie wobec załogi, w tym zawodników, zaś daniny publiczno-prawne odroczył parafując stosowne „Porozumienia” z odpowiednimi instytucjami.
Odejdźmy jednak od „nudnych” finansów. Bankrutująca KLŻ… rośnie w siłę. Właśnie ogłoszono kolejnego nowego-starego uczestnika rozgrywek. Czyli jeżeli spojrzymy z zewnątrz li tylko na suche fakty, to Polski żużel zaczął się rozwijać. Wszak ośrodków znowu przybywa. Skoro jednak zagłębimy się tylko odrobinę w szczegóły, to już tak różowo nie jest. Bankruci zadłużeni po uszy, a to Gniezno, Piła, czy Opole będą rywalizować z nowym, zatem z przyszłymi zobowiązaniami dopiero Krakowem i dwójką „krajowych” obcokrajowców z Landsut i Daugavpils bez zadłużenia. Na moje oko to adekwatną nazwą tego szczebla byłby „Miecz Damoklesa” ale co ja tam wiem. No i miało nie być o forsie, a tu chciał nie chciał – znowu.
Zatem o… żużlu dla odmiany. W tych dniach Piotrek Żyto ogłosił, że dorośli ludzie potrafią się dogadywać. Zakończył szwedzki epizod. Nie przedłużył Umowy i wrócił do… Rybnika. W składzie m.in.skłóceni Holder i Pludra. Także „wyskokowy” dzik. Do tego pokpiwający „eksperci”. Prawdziwa „Mission imposible”. Ciekawe. Jest takie powiedzenie, że jeśli wszyscy wiedzą, iż czegoś się na da, to przychodzi ten jeden który nie wie i… po prostu to robi. Będę się przyglądał efektom. Z założeniem, że owo zawieszenie broni między prezesem a trenerem dotrwa do końca sezonu.
Co jeszcze? Nikt nie skusił się na bardzo taniego (biorąc pod wzgląd „oficjalne” warunki ostatniej Umowy z Częstochową sprzed paru sezonów – to wówczas gdy komornik ścigał) – Ryśka Holtańskiego. Zważywszy dyspozycję sportową 50-latka nie dziwota. Nie pościgał się od dawna, zatem przyszła pora oficjalnie ogłosić rozbrat. To chyba jedyny przypadek na szlace, kiedy gość nie potrafiący po polsku nawet podstawowych przekleństw, zdobywał dla nas medale ku chwale Ojczyzny. I nikt o umiejętność zaintonowania Mazurka Dąbrowskiego nie wnosił. Jak w PZPN. Choć tamże taki naturalizowany „Judżin” Polansky stwierdził podczas przedmeczowej konferencji w czasie polsko-ukraińskiego Euro, że trzeba będzie cyt. „zapierdalać”. Czystą polszczyzną. Holcie takie kwieciste przemowy raczej były obce, podobnie jak piękna, klasyczna, podręcznikowa sylwetka na motocyklu. Krążki zawisły na torsie Norwega, a ja po dziś dzień mam pewien rodzaj dualizmu w ocenie. Jak dziewica przed pierwszym razem, co to i chciałaby i się boi. Rozumiem – Wilfredo. Nauczył się po naszemu, nawet odrobinę ponad przekleństwa. Hymn takoż odśpiewa, sądząc po ruchu ust. Patrick Hansen czy inny Lambert radzą sobie w języku Mickiewicza, a Holta… ni w ząb. No dobra. Niech będzie. Polska języka – trudna języka, szczególnie dla sponsora Collegium Tumanum gdzie pilnej nauki nie wymagają, a jedynie czesnego. Rune (znaczy – Rysiek) zaczynał obok Gunnestada w czwórmeczach U21 PL-DK-SWE-NOR. Takie to chucherko było. Ale jak pojechał z GKM do Opola, to pozwolił mi w debiucie „kierowniczym” zainkasować 2 oczka, wykręcając czysty komplet. Co Boskie – Bogu. Dzięki Rune. Osiągnięcia Cię bronią. Te dla Biało-Czerwonych szczególnie.
Przemysław Sierakowski
Fot.ilustracyjne publiczny FB
#sport#motosport#motorsport#speedway#speedwaygp#sgp#pzm#pgeekstaraliga#FIM#zuzel