27 marca 1962 roku urodził się Rob Woffinden. Tak o śmierci ojca Taia Woffindena 30 stycznia 2010 roku napisano na stronie www.edinburghmonarchs.co.uk:
Nie jest to niespodzianką, ponieważ od mniej więcej roku wiadomo było, że choroba Roba prawdopodobnie zakończy się śmiertelnie, ale mimo to jego śmierć będzie bardzo opłakiwana. Nikt nie może nie podziwiać sposobu, w jaki walczył o to by Tai miał jak najlepsze warunki do kontynuowania kariery żużlowej.
Szef Sheffield, Neil Machin, bliski przyjaciel, powiedział:
Rob jest bohaterem, był inspiracją dla tak wielu przyjaciół i rodziny, zarówno tutaj w Wielkiej Brytanii, jak iw swoim drugim domu w Australii.
Chociaż to druzgocąca wiadomość, Rob tak ciężko pracował, aby przygotować wszystkich i zachęcić ich do planowania z wyprzedzeniem, co świadczy o odważnym charakterze tego człowieka. Będzie go bardzo brakowało.
Wśród wielu klubów Rob jeździł dla swojego rodzinnego miasta Scunthorpe, Sheffield i Berwick. Dołączył do Monarchs na koniec sezonu 1988 i zdobył 85 punktów w 16 meczach.
Chociaż nie mógł uczestniczyć w obchodach naszego Jubileuszu w 2008 r., przesłał wiadomość do odczytania, wspominając swój krótki okres startów w Monarchs. Był wówczas z Taiem, kiedy jego syn jeździł w australijskim Armadale. Jego nieobecność będzie odczuwalna w całym świecie żużlowym.
Rob Woffinden nie osiągnął zbyt wiele startując na żużlu. Był dziesiątym zawodnikiem Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Wielkiej Brytanii (1982) i szesnastym w National League Riders Championship (1987). W lidze brytyjskiej startował w klubach: ze Scunthorpe, Halifaxu, Middlesbrough, Rye House, Birmingham, Boston, Sheffield, Berwick, Edynburga, Stoke i Milton Keynes. Ojciec trzykrotnego indywidualnego mistrza świata Taia Woffidena. Zmarł w styczniu 2010 roku, przeżywszy niecałe 48 lat.
1 września 2009 roku tak pisano w www.expressandstar.com:
Rob Woffinden ma wielkie plany wobec swojego syna, gwiazdy żużla, Taia. Ale też się spieszy.
Rob i żona Sue właśnie kupili dom w Scunthorpe z istniejącym pozwoleniem na budowę ogromnego garażu – idealnego do przechowywania pod jednym dachem całego sprzętu 18-letniego zawodnika Wilków. Ale to pozwolenie na budowę, wydane w 2004 roku, wygasa za dwa miesiące, więc rodzina walczy z czasem.
I tu, jak wielu fanów żużla już wie, kryje się najgorsza z ironii. 47-letni Rob Woffinden staje w obliczu tykania o wiele bardziej bezlitosnego zegara.
Ma nieoperacyjnego guza, który według ekspertów medycznych może zakończyć jego życie przed Bożym Narodzeniem.
Stan Roba był tajemnicą poliszynela w zamkniętym świecie speedwaya. Rodzina potrafiła utworzyć skutecznie tarczę ochronną wokół Woffindena że żadne publiczne słowo o jego stanie zdrowia nie wyciekło.
Ale teraz Rob sam zdecydował się ujawnić bardzo złe fakty. Jego powód? Aby oszczędzić synowi intensywnego zainteresowania mediów, które nastąpi po śmierci jego ojca.
W trakcie fascynującego prawie dwugodzinnego wywiadu w wynajmowanym przez rodzinę domu w pobliżu Tamworth, opowiedział o własnej karierze żużlowej, emigracji do Australii, pierwszych krokach Taia w sporcie, późniejszych sukcesach, możliwej przyszłości – i o tym, jak lekarze w Perth przekazali mu okropne wieści tuż przed powrotem Roba do Anglii.
Rob Woffinden powiedział: To jest szalona historia. Kiedy podczas jazdy na żużlu złamałem nogę, była o cal i trzy czwarte krótsza, więc zawsze borykałem się z bólem pleców. Ale w zeszłym roku (2008 – red.) na Boże Narodzenie poczułem trochę inny ból pleców. I pewnej lutowej nocy poczułem się trochę obolały w środku. Później nie spałem zbyt dobrze.
Więc poszedłem do lekarza z tym bólem pleców i zrobiłem badanie krwi. Zadzwonili do mnie następnego dnia i powiedzieli, że potrzebujemy cię na sali operacyjnej. Więc wróciłem, poszedłem na operację do szpitala.
Zatrzymali mnie w szpitalu dłużej. Zrobili mi kolejne badanie wątroby, a następnego dnia lekarz stanął w nogach mojego łóżka i powiedział:„ Masz guza na trzustce, który przeszedł do wątroby i nie możemy nic z tym zrobić.
Ponieważ musiałem zostać w szpitalu kolejny dzień w oczekiwaniu na wynik testu, w piątek wysłałem Sue i Taia do Anglii.
W sobotę lekarz ponownie stał w nogach mojego łóżka i powiedział, że nie będzie mnie wśród żywych na Boże Narodzenie.
Wsiadłem do samolotu we wtorek i wróciłem do Anglii. Musiałem o tym wszystkim powiedzieć Sue i Taiowi.
Rob od sierpnia 2009 roku przechodził chemioterapię paliatywną, aby spowolnić atak raka.
Rob Woffindem mówił dalej: Ważyłem 81 kilogramów, kiedy opuściłem Australię, a teraz mam około 57 kg. Ponieważ mam raka, jednocześnie zachorowałem na cukrzycę.
Kiedy pierwszy raz miałem stosowaną chemię, nie wiedziałem, że mam cukrzycę, więc jadłem niewłaściwe rzeczy i prawie umarłem. Wszyscy myślą, że nie będzie mnie już tutaj na Boże Narodzenie. Ale ja jestem trochę przekorny, więc myślę, że jeszcze będę.
Rob Woffinden powiedział, że ciężar spoczywający na karierze jego syna „całkowicie mnie zdmuchnął”.
Właściwie Tai, pierwszy sezon startuje w Elite League, poza tym ma starty w zawodach do lat 21, mistrzostwa świata i całą resztę, a z tyłu głowy świadomość, że straci ojca. To jest po prostu coś innego, co czyni go trochę wyjątkowym dla mnie, naprawdę.
Widać dumę z obserwacji jak jego młody syn toruje sobie drogę wśród najlepszy w udanym sezonie dla Wilków w Elite League.
Po tym, po policzkach rodzica wschodzącej gwiazdy speedwaya spłynęły łzy. Ale Rob nalegał, by kontynuować.
Za chwilę wszystko będzie w porządku. Mam tylko swoje słabości. Tai radzi sobie z tym niesamowicie. Chciałbym, żeby został mistrzem świata, ale oczywiście nie naciskam na niego.
Kiedy ludzie mówią:„ Założę się, że jesteś dumny z Tai, prawda?” – nie wiedzą, jak bardzo jestem z niego dumny. Nikomu nic nie mówię. Nie wywyższam go nic a nic. Chwalę go tylko przed moją mamą.
Mechanizmem radzenia sobie Roba jest rzucenie się w wir planowania przyszłości Tai i tego, co zapowiada się na jego błyskotliwą karierę w żużlu.
Dlatego skupiam się na nim. I mama też. I babcia.
I w związku z tym pojechał do Nottingham po części do motocykla Tajskiego.
Następnego dnia trzeba było wykopać fundamenty pod planowanym garażem.
Taką wzruszającą opowieść mogli przeczytać czytelnicy na wyspach pod koniec lata w 2009 roku, na niecałe pół roku przed śmiercią Roba, który zmarł miesiąc po terminie jaki na przeżycie dawali mu lekarze…
Żródło: edinburghmonarchs.co.uk oraz expressandstar.com
Zdjęcia: PerthNow i edinburghmonarchs.co.uk