3 czerwca 2020 swoje pięćdziesiąte urodziny obchodzi amerykański żużlowiec Greg Hancock.

Jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii speedwaya. W zawodach Speedway Grand Prix uczestniczył od ich początku – od roku 1995. Do zakończenia sezonu 2018 na 227 rozegranych turniejów, Hancock uczestniczył w aż 221 zawodach cyklu. Jest pod tym względem absolutnym rekordzistą. Wystąpił w 92 finałach tych rozgrywek, z czego wygrał aż 21 zawodów SGP. Aż 69 razy stanął na podium w cyklu SGP.

Hancock sportową karierę zawiesił w 2019 roku, by zaopiekować się ciężko chorą żoną Jennie. Wówczas nie było dla niego żadnej alternatywy. Greg zapowiadał wznowienie sportowej przygody w sezonie 2020. Władze SGP w dalszym ciągu widziały go w cyklu i jedną z dzikich kart zarezerwowały dla Amerykanina. Jednak w lutym 2020 r Hancock podjął decyzję o zakończeniu swojej długoletniej kariery.

Ciężko tutaj wymieniać wszystkie osiągnięcia Hancocka. Do najważniejszych z nich bez wątpienia zaliczyć należy:

– czterokrotne indywidualne mistrzostwo świata – 1997, 2011, 2014 i 2016,

– wraz z reprezentacją USA trzy tytuły drużynowego mistrza świata – 1992 Kumla, 1993 Coventry, 1998 Vojens,

– mistrzostwo świata par (wraz z Ronnie Correyem i Samem Ermolenko) 1992 Lonigo,

– drużynowe mistrzostwo Polski – 2011 z Falubazem i 2012 z Unią Tarnów,

Od 1994 wielokrotnie sięgał po tytuł indywidualnego mistrza USA (ostatnio w 2006). W latach 1995, 1997, 2001 i 2002 uznawano go najlepszym zawodnikiem szwedzkiej ligi żużlowej, w 1997 uznano go także najlepszym żużlowcem ligi brytyjskiej.

Swoją karierę żużlową w Polsce zaczął w 1992 r. od startów w Unii Leszno. Później był przez dwa sezony Start Gniezno. Następnie w latach 1998 – 2004 startował w barwach Sparty Wrocław, w której był niekwestionowanym liderem drużyny. Zapewne startowałby we Wrocławiu znacznie dłużej, gdyby nie dziwne okoliczności, w których nie dotarł na finałowy mecz o drużynowe mistrzostwo Polski do Tanowa. Wówczas osłabiona drużyna Sparty (bez G. Hancocka i kontuzjowanego Sławomira Drabika) w pięcioosobowym składzie przegrała tylko 40-49 z gospodarzami – drużyną Unii Tarnów, w której jeździli wówczas Tony Rickardsson, bracia Gollobowie i klan Rempałów. Od tamtego momentu Greg Hancock już nigdy nie reprezentował barw Sparty Wrocław.

W późniejszych latach Greg Hancock reprezentował w Polsce, jeszcze takie kluby jak Wybrzeże Gdańsk, Włókniarz Częstochowa, Falubaz Zielona Góra, Unia Tarnów, czy Polonia Bydgoszcz.

Za tuning silnika Hancocka odpowiada Bill Nilsson. Po raz ostatni w naszej lidze ujrzeć go było można w 2 ligowej Stali Rzeszów w sezonie 2018, w której jeździł wraz Tomaszem Jędrzejakiem. W roku 2019 nie startował z powodów rodzinnych. W nowym sezonie 2020 miał podpisany kontrakt warszawski z ekstraligowym PGG ROW Rybnik, ale jak wspomnieliśmy, Greg podjął decyzję o zakończeniu kariery.

Jest również nasz jubilat najstarszym zawodnikiem, który został Indywidualnym Mistrzem Świata na żużlu. W 2014 roku, zdobywając swój trzeci indywidualny tytuł miał 44 lata, a zdobywając swoje ostatnie IMŚ w 2016 r miał już 46 lat.

Bardzo ciężko będzie któremukolwiek z żużlowców pobić ten rekord Grega Hancocka.

W swojej karierze był również Greg Hancock prekursorem nowatorskich rozwiązań. Wraz z Billy Hamillem (zawodnikiem USA, również IMŚ z 1996) startując w zawodach SGP tworzyli team Exide. Zapoczątkowało to powstanie kolejnych takich „mini drużyn” w turniejach SGP, jak np. w 2002 team Rickardsson-Ułamek. (Tony został wówczas IMŚ, a Ułamek zajął 17 miejsce i nie utrzymał się w cyklu SGP).

Zawsze uśmiechnięty, był przez wiele lat wzorem do naśladowania dla innych zawodników. Wielokrotnie służył radą mniej doświadczonym żużlowcom. Jest bardzo lubianym zawodnikiem.

W 2015 r. jednak i jemu „puściły nerwy”. W 15 biegu spotkania ligi szwedzkiej (Piratera – Dackarna) po podcięciu podczas biegu przez NIckiego Pedersena Greg z pięściami rzucił się na zawodnika duńskiego. Sędzia zawodów uznał Pedersena winnym upadku Hancocka.

Najstarszy syn Hancocka, 15 letni Wilbur trenuje oczywiście jazdę na żużlu. Czas pokaże, czy odziedziczył talent po swoim ojcu.

Wszystkiego najlepszego Greg!